16 marca 2024

O tym, jak miłość się rodzi z dobrego słowa

 

        Rosły raz na łące pełnej wszystkiego kwiaty z drzewami, krzewy z trawami, pokrzywy z chwastami, a wśród nich z ziemi stokrotka zaglądała, a czekając na promień słońca martwiła się, czy dane jej będzie ujrzeć te maki, te astry i tulipany, pierwiosnki i niezapominajki czy wysokie słoneczniki, które gdzieś z oddali szumiały, gdy wiatr nimi zakołysał. Aż w końcu słoneczko wyjrzało zza chmurki, uśmiechnęło się i otuliło buzię Stokrotki, która powoli, powolutku wychodziła z ziemi. Taka mała, jedna z tysięcy innych stokrotek, a taka wyjątkowa. Nie za duża, nie za malutka. Taka w sam raz.

   Zaraz obok stokrotki, z ziemi wyjrzała Niezapominajeczka, mała, choć nie taka tycia. Spojrzała na Stokrotkę z zaciekawieniem.

- A któż ty jesteś, mała roślineczko, niebieska niczym wiosenne niebo? - Zapytała Stokrotka, kiwając swą głową.

- Ależ skąd mam to wiedzieć, moja droga, gdy w życiu mym tak krótkim nigdy jeszcze siebie nie ujrzałam? I skąd pewną mam być, że ja jestem niebieska niczym wiosenne niebo, kiedy łodyżkę mam taką zieloną… Gdzie tu szukać niebiańskich turkusów? - Niezapominajka westchnęła, patrząc w zachmurzony błękit nad łąką.

- Kiedy ja nonsensów nie sieję, moja droga, toż to prawda czystsza niż ta woda w potoku przy dębie - rzekła Stokrotka, patrząc na towarzyszkę w zadumie. Niezapominajka również pogrążyła się w myślach.

- Któż by to widział kłamiącą stokrotkę, moja mała Niezapominajko, co w tobie tyle złych myśli wzbudziło?-Wtrącił Bratek, odwracając swą żółtą główkę do kwiatków.

- Pamiętam mą dawną przyjaciółkę, co też się Niezapominajką zwała, choć raz tak zaszalała, że cała różowa się stała. Lecz ty moja miła, tyś niebieściutka calutka, nie ma co wątpić... - Rzekł Bratek, pełny ciepłych wspomnień.

- A może ty prawdę mi mówisz, może i ja niebieściutka jestem… – Rzekła Niezapominajka i zarumieniła się. – A ty Bratku równieś piękny, co te letnie poranki, co jesienne południa i zimowe wieczory. - Dodała, by Bratkowi się odwdzięczyć. Na to dało się Różyczkę usłyszeć:

- Och, jakże chciałabym być tak piękna jak ty, tulipanie mój pachnący! Tyś taki miękki, delikatny, a ja z tymi kolcami bardzo źle czuję; może i piękna jestem, lecz skaleczę, jeśli kto ostrożny nie będzie…

- Różyczko moja piękna, spójrz tylko na siebie. Czy nie opisujesz sobą miłości? Jak wszyscy wiedzą, miłość jest zapewne najpiękniejszą rzeczą - wyśpiewał Tulipan, na co Różyczka rozpromieniła się uśmiechem i do Pierwiosnka zanuciła:

-Pierwiosnku mój piękny, Pierwiosnku mój kochany!

Czy rzekł ci kto dzisiaj, że jesteś jak tęcza kolorami usłany?

 

- Ależ dziękuję ci Różo, dziękuję ci ślicznie,

życzę ci, abyś wciąż rozkwitała w swych pąkach tak licznie!

- Pierwiosnek jej odparł, widocznie wzruszony i do Narcyza odwrócił swe głowy.

 

-Och witaj Narcyzie, witaj mój słodki!

Czyż nie pięknie dziś kwitniesz wśród łąki?

-Narcyz na to głowę wysoko uniósł, lecz po chwili go narcyzm opuścił.

 

-Prawdę mówisz, prawdę mój przyjacielu,

lecz podziękuję ci przy sposobności i…

I przyznać muszę,

że też nie brzydki z ciebie kwiatuszek!

 

- Wyznał narcyz, choć znany z uprzejmości nie był. Myślał przez chwilę, coś go tknęło, odwrócił się do astra i szepnął:

- Mój astrze, mój astrze cudowny,

czy wspomniał ci kto, że w fiolecie

najpiękniej ci na świecie?

 

- A aster się tylko na to zarumienił, spojrzał na narcyza i grzecznie zapytał:

- Cóż ty mówisz, mój narcyzie słoneczny, czy nie jestem za bardzo wyrośnięty? -Aster rzekł i schylił głowę.

 

- Ależ skąd mój astrze letni, jak tak sądzić kto może?

Tyś piękny i najwspanialszą masz z płatków czuprynę,

a ja w takich sprawach nigdy się nie mylę.

- A aster znów w rumieńcu różowym zapłonął i odwrócił głowę do maka.

 

- Witaj mój maku, jak miłość czerwony,

czyś ty nie jest z rumieńca upleciony?

- Odezwał się aster, a mak w uśmiechu był już cały.

 

- Dzięki ci astrze, mój przyjacielu wspaniały!

Tyś miły niczym słoneczko w letnie upały!

– Zawołał maczek i zwrócił swą głowę ku słonecznikowi wysokiemu do nieba.

 

- Witaj mój słoneczniku, wysoki niczym góra,

a dobry niczym miód!

Pięknie dziś się prezentujesz,

gdy w błękitne niebo tak się wpatrujesz!

 

- Ach miło mi, dzięki ci maku,

jakiś ty dobry w tym gorzkim czasów posmaku!

 

- Odpowiedział słonecznik, a wzrok skierował na pelargonię i zamruczał:

Pelargonio mi droga, jakaś ty dziś rozkwitnięta!

Przepięknie się w kwiaty dekorujesz,

nie tylko dziś, ale i zawsze,

serce mocniej bije, gdy na ciebie patrzę.

 

- Och, Słoneczniku, zwyczajnie się prezentuję,

lecz za tą uwagę miłą i tak podziękuję,

a i przyznam, że ty dzisiaj bardziej

od samego słońca promieniejesz!

- Rzekła Pelargonia z uśmiechem, a jak wietrzyk tylko zawiał, to do Chabra szepnęła:

 

- Chabrze ukochany, jakiś ty dziś pachnący!

Ile motyli do ciebie dziś przybyło,

Ileż owadów swe oczy nacieszyło!

 

- Ależ dziękuję ci, droga ma Pelargonio,

niezmiernie miłe są twe słowa!

Jesteś tak dobra, że jeszcze chwileczkę

i mogłabyś nawet byka zamienić w owieczkę!

- Przyznał Chaber, kiwając swą główką w stronę pelargonii.

 

    Słoneczko, które patrzało na kwiaty, aż się śmiało na niebie, jak miło może być na łączce! Zaraz ktoś przybędzie, zaraz ktoś nadbiegnie na łąkę, nad potok, pod słoneczko i niebo z chmurkami. Jednak przed tym, jeszcze Chaber komuś chciał dzień słowem osłodzić.

- Witaj Niezapominajko, urocza moja towarzyszko! Czyś ty nie jest błękitna niczym te motyle najpiękniejsze?

A Niezapominajka tylko w śmiech, do stokrotki się odwróciła.

- Stokroteczko ma droga, toż ty jedyna bez dobrego słowa pozostałaś.

Ja jedno ci powiem, a to jasne przecież,

żeś ty mi najdroższą stokroteczką we wszechświecie. 

 

    Aż tu nagle kroki i śmiech było słychać - to para zakochanych na łąkę przybyła. Panienka z chłopcem, roześmiani i za ręce wzajem złapani. Usiedli pomiędzy kwiatami, wianki upletli, a chłopiec od Różyczek posłyszał szept:

 

„Powiedz jej prędko, powiedz jej prędzej,

że jest ci jedyną taką na świecie,

za którą byś umarł, za którą byś skoczył,

dla której byś zrobił, cokolwiek by chciała,

za którą byś na najdalszy doszedł koniec świata,

dla której byś na każdą wojnę zaszedł,

dla której byś wybudował dom z jej marzeń.”

 

     Chłopiec spojrzał na panienkę, a w jej oczach całe swe szczęście zobaczył i już czuł, że już czekać nie może, wziął jej rękę, na sercu położył, a panienka rozpromieniła uśmiechem swe oblicze. Niezapominajka przytuliła się do Stokrotki, a Różyczki Słonecznikowi łzy otarły. Chłopiec odezwał się po chwili:

-Czy będziesz moją, ma panienko piękna?

Póki nas wiatry i wilki nie rozdzielą,

czy zostaniesz przy mym boku

do końca naszego i wszechświata istnienia?

 

A panienka w łezkach cała, objęła chłopca i wyszeptała:

-Będę ci twoja, będę na zawsze,

choćby nas mieli lwu rzucić  w paszczę...

 

   Tak się objęli, wraz z kwiatkami do zachodu słoneczka siedzieli, a ono, gdy zachodziło, swe słowa wiatrowi rzuciło:

-Ludzie wy moi, kwiaty,

chmurki i gwiazdy,

wy nie wiecie czym dobre życie,

jeśli w was nie ma do nienawiści odrazy!

A co to miłość tylko ci wiedzą,

co dobre słowo bez wahania

bratu lub siostrze powiedzą…

 

    Stokrotka co siedziała z Niezapominajką przytulona, zastanowiła się tylko: Jak to możliwe, jak to się stało, że starczyło powiedzieć jedno dobre słowo towarzyszce, a zaraz cała łączka zaczęła szumieć w komplementach. Jedni się zaręczyli, drudzy wielkie ego dziś przezwyciężyli, trzeci z kompleksów wyszli, a inni - jak nasza malutka Niezapominajeczka - zrozumieli, że po prostu są malowniczo niebiescy. A to wszystko tylko z niewinnego: „A któż ty jesteś, mała roślineczko, niebieska niczym wiosenne niebo?”

 

    A gdy już słoneczko na dobre zaszło, już gwiazdy na niebie świeciły, kwiatki się za łodyżki pochwyciły słowem dobrym połączone i przy zakochanych usnęły w ostatnich szeptach gawędy. Na łące tak miło było… 

Jak łatwo można drobnymi słowami przez kwiaty szeptanymi życie odmienić!

 

Marta Sławecka 

 

 

 

Artykuły z tej kategorii