18 marca 2024

Podróż życia

 

     Dawno temu, kiedy jeszcze żyły smoki, krainę ludzi zamieszkiwał młody chłopak o imieniu Zhao. Był on mieszkańcem dużego miasta Aberlt, leżącego na północy krainy ludzi, jednakże nie był tam zbytnio mile widziany z powodu swoich występków. Często okradał bogatych ludzi, ponieważ sądził, że nie zależy im na tym, gdy coś znika z ich cennego dobytku. Sam Zhao był biedny i nie podobało mu się życie wśród innych ludzi, ponieważ zawsze ktoś znajdywał coś złego do powiedzenia na jego temat, nawet jeżeli był uprzejmy.

     Ten siedemnastoletni chłopak był przeciętnego wzrostu.  Miał brązowe, kręcone włosy, które dosięgały mu aż do ramion, a jego oczy były zielone, co nie jest spotykane w krainie ludzi. Miał on mnóstwo piegów na twarzy (co było również mało spotykane) oraz śniadą karnację. Zwykle ubierał się w zieloną, wodoodporną koszulę z krótkim rękawem i niechlujnym kołnierzykiem, brązowe, szerokie spodnie oraz torbę z wyhaftowanym, zielonym smokiem, którą nosił wszędzie dokąd się udał.

     Zhao od zawsze był ciekawy świata i od dzieciństwa chciał opuścić krainę ludzi, jednak rodzice i inni dorośli wmawiali mu, że nie ma na tym świecie nic ciekawego do zobaczenia oraz że tu gdzie żyje, ma wszystko, czego potrzebuje. Jednak to nie ugasiło jego zapału, żeby zwiedzić cały świat i zostać odkrywcą, więc nauczył się walki wręcz na wypadek, gdyby musiał walczyć podczas podróży.

     Pewnego wczesnowiosennego dnia, Zhao został wezwany do zamku króla Aberltu z powodu jego licznych kradzieży. Siedemnastolatek nie został ukarany z powodu swego młodego wieku, jednak król zlecił mu zadanie. Miał udać się w podróż do krainy elfów, które żyły na wschód od krainy ludzi, żeby ukraść cenny zwój, który przechowuje sam władca elfów. Zhao oczywiście zgodził się z dwóch powodów – bał się króla oraz chciał zobaczyć świat elfów, nawet pomimo narażania swojego życia. Tego samego dnia spakował do swojej torby z wyhaftowanym, zielonym smokiem całe swoje pieniądze oraz resztki jedzenia jakie mu pozostały i w południe wyruszył w drogę. Miasto Aberlt mieściło się tuż na granicy krainy ludzi i krainy elfów, więc Zhao dotarł do granicy, kiedy zachodziło słońce. Miał on bowiem szybki chód, więc to również ułatwiało mu poruszanie się.

     Gdy przekroczył granicę, wzbudziło się w nim nowe uczucie, jakiego jeszcze nigdy nie odczuwał – był poza swoją ojczyzną i swoim narodem. Po przekroczeniu granicy znalazł się w pięknym, ciemnym lesie, w którym rosły niespotykane w jego krainie świecące, niebieskie grzyby. Zhao ogarnął również niepokój, ponieważ nie znał tych terenów, a nie miał żadnych informacji od króla gdzie dokładnie ma podążać.

     Nastał wieczór, a Zhao nadal krążył w ciemnym i magicznym lesie. Jedyne światło, jakie widział to były grzyby i śnieżnobiały księżyc, który akurat był w pełni. Po kolejnej chwili krążenia w lesie, siedemnastolatek zaczął poważnie rozważać powrót do krainy ludzi, jednak nagle usłyszał dźwięk grającego fletu. Natychmiast zaczął się rozglądać we wszystkie strony, próbując znaleźć źródło tej pięknej melodii. Wkrótce zlokalizował źródło dźwięku i od razu ruszył w jego stronę.

     Przykucnął przy krzaku, przy którym było słychać najwyraźniej melodię fletu i wyjrzał na drugą stronę przez liście. Ujrzał tam elfkę, ubraną w lekką, błękitną sukienkę z bufiastymi rękawami. Miała jasne, proste włosy oraz bladą cerę, która jaśniała w blasku księżyca w pełni. Jej oczy tak samo jak jej sukienka były błękitne i delikatne, a na głowie miała srebrny diadem z niebieskimi kamieniami. Tańczyła ona na środku małego kręgu otoczonego ciemnymi drzewami i grała przy tym na swoim skromnym, drewnianym flecie piękną, czystą melodię.

     - Whoaa… - westchnął głęboko Zhao, onieśmielony widokiem elfki pośrodku ciemnego lasu.

     Szpiczaste uszy elfki lekko drgnęły i natychmiast przestała grać i tańczyć do swojej muzyki. Miała ona bardzo dobry słuch, więc usłyszała głębokie westchnięcie chłopca. Obróciła głowę w kierunku, z którego dochodziło westchnienie i wyjęła ze swojego pasa mały nożyk, aby skierować go w stronę krzaka, w którym przesiadywał Zhao.

     - Kto tu jest?! - zapytała donośnie, jednak jej głos dalej był delikatny.

     Zhao słysząc głos elfki i widząc jej nożyk, natychmiast podniósł się z krzaka i uniósł ręce w geście obronnym.

     - Ja… Ja tu tylko przechodziłem! - odpowiedział szybko chłopak, bojąc się o swoje życie.

     Elfka popatrzyła się na Zhao z zaciekawionym i zdziwionym spojrzeniem, ponieważ nigdy nie widziała prawdziwego człowieka.

     - Co tu robisz… ludzkie stworzenie? - spytała elfka drżącym głosem, dalej kierując nożyk w stronę chłopca, ale teraz ręka jej lekko drżała, ponieważ nie wiedziała czego się spodziewać po człowieku takim jak on.

     Zhao popatrzył się na elfkę z zakłopotanym wzrokiem, ponieważ zdawało mu się, że to on powinien się bać jej skoro ona trzyma w rękach nożyk.

     - Ludzkie stworzenie? Jestem Zhao i pochodzę z krainy ludzi, ale nie zrobię ci żadnej krzywdy, obiecuję ci to – odpowiedział spokojnym głosem, powoli wyciągając do niej rękę, żeby ją uspokoić. - Ja nie mam nawet broni, której mogę użyć przeciw tobie.

     Elfka popatrzyła na chłopaka z wahaniem w swoich błękitnych oczach, jednak po chwili zastanowienia, opuściła nożyk i schowała go z powrotem do swojego pasa.

     - Ja jestem Asami. Jestem córką władcy elfów, dlatego tak się przestraszyłam, bo myślałam, że chcesz mi zrobić krzywdę… Przepraszam cię najmocniej. - Odparła elfka, patrząc na Zhao przepraszającym wzrokiem, który ciągle nasycony był niepewnością względem cudzoziemca.

     Zhao zszokowała informacja o nieznajomej i zaczął czuć się głupio, że on przyszedł do krainy elfów tylko po to, aby ukraść zwój ojca tej miłej i wrażliwej elfki. Jednak młodzieniec zmusił się do uśmiechu, żeby uspokoić tę istotę.

     - Ja pochodzę z krainy ludzi i-..

     - Wiem, zauważyłam.

     - Umm.. mam też siedemnaście la..

     - To też zauważyłam – wtrąciła.

     Chłopak popatrzył na Asami z zakłopotaniem w oczach, ponieważ chciał się tylko przedstawić i opowiedzieć coś o sobie. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta i nieprzyjemna, więc Zhao ponownie postanowił przerwać niezręczną ciszę.

     - Jak to jest być potomkiem wielkiego władcy? - zapytał się szybko, żeby elfka nie mogła mu przerwać po raz kolejny.

     Asami popatrzyła się na niego z błyskiem nerwowości w oczach, ponieważ nie wiedziała czy może zaufać nieznajomemu, który na dodatek jest człowiekiem. Po chwili milczenia, nareszcie postanowiła odpowiedzieć na pytanie nowo poznanego chłopaka.

     - Szczerze to nie za dobrze. Mój ojciec od dzieciństwa kazał mi się uczyć polityki oraz informacji strategicznych, żebym po jego śmierci objęła tron i została władczynią elfów. Jednak ja nigdy nie chciałam być księżniczką. Ja od zawsze chciałam być normalna i spróbować rzeczy, które nie były mi dane. Prawie cały czas chodzą za mną straże, którzy mają sprawdzać każdy mój ruch i każdą osobę, którą minę na ścieżce.

     Zhao na chwilę ogarnął lęk i zaniepokojenie, ponieważ bał się, że strażnicy Asami patrzą na nich i kontrolują każdy ich ruch.

    Asami zauważyła zaniepokojenie w zielonych oczach Zhao i postanowiła go szybko uspokoić.

     - Jednakże tutaj mnie na pewno nie znajdą. Znalazłam to miejsce już miesiąc temu i zdałam sobie sprawę, że jest ono objęte magiczną barierą, przez którą nieliczni mogą przejść, więc dlatego jestem zaskoczona twoją obecnością tutaj. - Uspokoiła Zhao i kontynuowała swoją opowieść. - Bardzo chciałabym wyjechać i opuścić krainę elfów, ale nie mogę ze względu na mojego ojca. Powiedziałam mu, że chciałabym zwiedzać świat i odkryć nowe lądy i miejsca, ale on się tylko na mnie zezłościł za fantazjowanie, kiedy w krainie elfów mam wszystko, czego potrzebuję.

     Zhao popatrzył na elfkę z zaskoczeniem, ponieważ ma ona to samo pragnienie co on – odkrywać świat. Już miał odpowiedzieć jej, że mogą razem odkrywać świat, kiedy przypomniało mu się, że ma misję do wykonania, przez którą może nawet stracić głowę. Kiwnął tylko głową do Asami i zrobił kilka kroków w tył.

     - Bardzo miło mi się z tobą rozmawiało, Asami.. ale muszę już iść, bo… mam coś ważnego do załatwienia.

     - W krainie elfów? Co takiego człowiek może mieć ważnego do załatwienia w krainie elfów? - odparła Asami, ale po chwili przypomniała sobie, o czym raz mówił jej ojciec.

     Mówił on, że ludzie od wieków pragną zdobyć tajemniczy zwój, który zawiera informacje jak przywołać magię i korzystać z nieprawdopodobnych właściwości oraz że ludzie byli w stanie poświęcić nawet swoje życie, żeby tylko posiąść tę wiedzę.

     Popatrzyła się na Zhao, ale tym razem jej oczy nie były delikatne jak wcześniej, ale miały w sobie cząstkę bólu, ponieważ zaufała temu chłopakowi, a teraz okazuje się, że chce okraść jej ojca.

     - Po co ci ten zwój? A zresztą nieważne. Tak czy siak nigdy go nie dostaniesz, ty ludzkie stworzenie - powiedziała Asami już mniej przyjaźnie.

     Zielone oczy Zhao momentalnie powiększyły się ze zdziwienia i szoku, gdy usłyszał, że księżniczka przejrzała jego zamiary. Odebrało mu na chwilę mowę, jednak po pewnym czasie głos wrócił mu do gardła.

     - Hej, spokojnie… Dobra, może i chciałem ukraść ten zwój… ale mam swoje powody. Zmusił mnie do tego król ludzi, ponieważ wiele razy okradałem bogatych, bo sam jestem biedny… Przepraszam, jeżeli zraniłem twoje uczucia, ale ja osobiście nie chciałem nic złego dla twojego narodu… Ja nawet nie wiem co w tym zwoju jest takiego niezwykłego. - Zhao posłał Asami przepraszające spojrzenie. - Wiesz… ja mam podobne problemy co ty. Ja zawsze chciałem podróżować po świecie, zwiedzać różne miejsca, ale inni ludzie nigdy mi tego nie umożliwiali, a w dzieciństwie rodzice mówili mi, że nie ma czego  już zwiedzać oraz że w mieście Aberlt mam wszystko, czego potrzebuje. Brzmi znajomo, nie? Z twojej opowieści wynika, że nasi rodacy wmawiali nam to samo. Ale wiesz co? Mniejsza o zwój. Wyruszę w świat i nie wrócę do krainy ludzi, bo nigdy nie czułem się tam komfortowo. Nikt mnie nie będzie już ograniczać.

     Asami była równie zaskoczona, co zdezorientowana odpowiedzią chłopca. Sądziła ona, że ten człowiek chce ukraść zwój tylko i wyłącznie dlatego, że chciał mieć władzę nad magią, a tak naprawdę musiał to zrobić, żeby uniknąć kary. Elfka zrozumiała, że są na świecie osoby, które mają takie same problemy jak ona i że nie jest w tym sama. Pocieszył ją fakt, że Zhao chciał porzucić misję kradzieży zwoju, ponieważ kradzież przyczyniłaby się do zbędnej wojny pomiędzy dwoma krainami – elfów i ludzi.

     - Mogę wyruszyć z tobą? Dalej czuję się oszukana, ale jednak od zawsze chciałam poznawać nowe miejsca. Więc… mogę iść z tobą? - zapytała nieśmiało Asami, ponieważ obawiała się reakcji człowieka.

    - Oczywiście, że możesz. Jeśli tylko chcesz, oczywiście. Zero przymusu. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam za moje złe zamiary. - odpowiedział jej chłopak, zdumiony, że elfka wybaczyła mu tak szybko i zrozumiała, że tak naprawdę był on zmuszony do kradzieży zwoju.

     - Dziękuję ci bardzo! Przeprosiny przyjęte. - Asami odparła z szerokim uśmiechem na swojej bladej i delikatnej twarzy i przytuliła go mocno.

     Zhao był zaskoczony, ale odwzajemnił uścisk elfki. Uśmiechnął się do niej szeroko i szczerze, żeby wiedziała, że już nigdy jej nie oszuka – była teraz jego towarzyszką w podróży.

     Po chwili spojrzeli przed siebie w jednym kierunku i zaczęli swoją wyprawę w świat. Asami nie wracała do leśnego pałacu po swoje rzeczy, ponieważ uznała, że byłoby to nierozsądne, gdyż na każdym kroku czyhają strażnicy.

     Przewędrowali oni cały świat, zwiedzili mnóstwo pięknych i wspaniałych miejsc, a na dodatek znaleźli teren, który nie należał do żadnej krainy. Razem osiedlili tam się i rozpoczęli nowe życie, które było początkiem nowej krainy i nowej rasy. Przeżyli razem mnóstwo przygód, a to wszystko dzięki zrozumieniu, zaufaniu, szczerości i wierności.

 

Małgorzata Dytkowska

 

Artykuły z tej kategorii